Ostatni sezon Gry o Tron powinien być o wiele dłuższy i teraz gdy już, prawdopodobnie, wszyscy są po seansie 5 odcinka, widać to jak na dłoni. Wielokrotnie nagradzany serial HBO zasłynął przecież nie z brawurowej akcji i wybuchów w stylu Michael’a Bay’a tylko z zagmatwanych relacji pomiędzy bohaterami, motywami jakimi się kierowali i fabułą, która po prostu cały czas trzymała się kupy. Niestety, ale ostatni sezon o tym wszystkim kompletnie zapomniał.

Pomiędzy czernią i bielą jest wiele odcieni szarości i właśnie tych szarości w zachowania bohaterów był cały ogrom, twórcy pokazywali nam, że nikt nie jest do krzty zły bądź dobry, a każda, nawet najbardziej szlachetna dusza może okryć się hańbą. Tym razem tą hańbą powinni okryć się David Benioff, D.B. Weiss, którzy wrzucili ideologie prawie wszystkich bohaterów do fabularnego rynsztoku pokazując, że chcą zakończyć już teraz kultowy serial totalnie bez żadnej refleksji. Ale od początku.

Czy Danka oszalała?

Nikt chyba nie spodziewał się tak ogromnej dyskusji wśród internautów odnośnie przedostatniego odcinka Gry o Tron, w internecie po prostu wrze, twitter jest podzielony i pęka w szwach od kolejnych memów wykrzykujących w stronę twórców wiele inwektywów w stylu 'hej, zniszczyliście mój ulubiony serial’. Wydarzenia jakie miały miejsce w omawianym odcinku wprawiły wielu w osłupienie, wielu też przyklasnęło, bo to właśnie oni takich wydarzeń też się spodziewali.

Danka obiecywała wiele, od prawie samego początku, i nie mówię tu o początku 8 sezonu, ale w ogóle od początku Gry o Tron, mówiła, że swym ojcem się nie stanie. Nigdy też nie zniszczy Królewskiej Przystani, będzie władcą sprawiedliwym i godnym tronu, choć już dla samych wrogów pozostanie bezlitosna. Wszystko poszło w diabły gdy bohaterce  zaczął się sypać grunt pod nogami, a ona sama zorientowała się, że jednak tak różowo nie będzie. Nikt nie podziękował jej za pomoc przy zabiciu Nocnego Króla, a wzrok ludu i jego przychylność pozostały przy Jonie, który przecież nigdy władcą zostać nie chciał. Ważne są tutaj słowa Varysa, mówiącego Jonowi, że to właśnie lud wybiera władcę. Daenerys zaczęła tracić sprzymierzeńców – ścięta Missandei, uśmiercony Jonah, nawet jej drugi smok się nie ostał. W tym momencie coś w niej umarło, nie wytrzymała, a wszystkie jej wcześniejsze zapewnienia szlag trafił no i poleciała, nie na królową, ale palić niewinnych ludzi. To był dla mnie szok.

Szalona Królowa, bo tak zostala już okrzyknięta na twitterze, ta sama, która przecież jeszcze niedawno płakała nad spalonym przez jednego z jej smoków dzieckiem, ta sama, która uwolniła niewolników spod panowania Mereen, ta, która już na początku ostatniego sezonu obiecywała, że nie zamieni Królewskiej Przystani w popiół zrobiła dokładnie to przed czym się tak bardzo broniła. Twórcy takim zabiegiem poszli na łatwiznę dając wszystkim do zrozumienia, że Danka powinna pójść teraz na odstrzał. Aryia dostała kolejne nazwisko na swojej liście, które już teraz zapewne figuruje na zaszczytnym pierwszym miejscu. Postać władczyni smoków, jej ideologie, motywy, budowane przez całe 7 sezonów zostały wpuszczone w fabularny kanał.

Skrócenie ostatniego sezonu widać gołym okiem

Twórcy poszli o krok dalej serwując nam teleporty wojsk oraz kompletny brak jakiejkolwiek logicznej strategii obrony nigdy nie zdobytej Królewskiej Przystani i tak okazało się, że jeden smok kompletnie wystarczył, żeby zniszczyć wielotysięczne, obwarowane z każdej strony miasto. Pal licho kompletną restrukturyzację położenia geograficznego stolicy, która przeniosła swoje mury z terenów zalesionych na tereny pustynne. Bardziej zastanawia fakt jakim cudem Drogon, który przecież o mało co nie zginął w poprzednim odcinku teraz tak sprawnie niszczy całe miasto, a którego strzały po prostu nie sięgają. Skorpiony armady Eurona jakby straciły jakiekolwiek pojęcie o ataku i padły niczym kawki w obliczu ataku smoka.

Gra o Tron, majkpisze.pl

Jamie Lannister, obrońca uciśnionych, który nie bez powodu zabił szalonego króla motywując swoje działania ratowaniem życia niewinnych tak teraz mówi, że za nic ma mieszkańców stolicy, a obchodzi go tylko jego jedyna miłość Cersei. Widać tutaj kompletną rozbieżność i brak konsekwentności czynów królobójcy, którego polubiłem właśnie za to, że pomimo tego co podpowiada mu serce potrafi myśleć racjonalnie. W przedostatnim odcinku przestał myśleć w ogóle. Warto tutaj dodać, że David Benioff i D.B. Weiss rezygnując z racjonalizmu puścili do fanów oczko jakimś cudem stawiając na drodze Jamiego jego znienawidzonego rywala Eurona dając nam starcie conajmniej groteskowe. Nieśmiertelny Jamie, mając za nic odniesione rany radośnie zmierza w kierunku ukochanej Cersei. Historia w ironiczny sposób zatacza koło, para kochanków znów wpada w ojęcia, podobnie jak to miało miejsce w pierwszych sezonach.

Jedynie Jon Snow pozostał wierny swoim przekonaniom. Pomimo swej naiwności, oddaniu królowej, wciąż zdaje się być godnym pretendentem do tronu, o który przecież nigdy nie walczył. Za nic miał przepychanki władców, gry toczone na szachownicy Westeros, nie obchodziło go bogactwo i władza, a śmierć Nocnego Króla i ratunek ludzi. Po jego śmierci mógł rościć sobie prawa do tronu, jednak tak się nie stało. Jon to przykład bohatera w zupełności oddanego słusznej sprawie.

Puszczanie oka do fanów

Fani wpadliby w szał gdyby nie doszło do walki braci i tak sławny #Cleganebowl faktycznie się odbył. Przyznam szczerze, że to jedyna scena, która mi się faktycznie podobała, widać tutaj pewien osobisty wymiar gnający braci w kierunku ostatecznego pojedynku. Góra zabijający ostatniego z szeptaczy i ignorujący rozkazy Cersei oraz Ogar, za wszelką cenę chcący dokonać zemsty na swym znienawidzonym bracie, tą scenę oglądalo mi się dobrze. Niestety, ale jedno dobre ujęcie wiosny nie czyni.

Boli fakt, że serial, który przecież tak świetnie opierał swoją wyższość nad innymi podobnymi produkcjami właśnie poprzez przemyślane knowania bohaterów, w dodatku budowane bardzo powoli, z umiarem, przeistacza się w wybuchowe show, w którym motywacje protagonistów i antagonistów budowane przez całe poprzednie 7 sezonów zostają spłycone do poziomu jakiegoś podrzędnego show, tylko po to by to wszystko zmieścić w 6 odcinkach.

Gra o Tron, majkpisze.plPrzed nami jeszcze jeden odcinek i chyba musiałby się zdarzyć istny cud by jakoś ten ciąg przyczynowo-skutkowy poskładać do kupy i godnie pożegnać, jeden z najlepszych seriali jakie dane mi było obejrzeć. Danka oszalała, Jon zrozumiał, że wszyscy Ci, którzy to przewidzieli już wcześniej, mieli rację, armia Nieskalanych, znana ze swojego spokoju i przemyślanego zachowania wpadła jakby w obłęd mordując niewinnych ludzi. Strach padł na Westeros, strach, o którym mówiła Daenerys, która w jakiś przewrotny sposób zrozumiała, że tylko poprzez pożogę i śmierć może zapewnić sobie szacunek ludzi i objąć upragiony żelazny tron.

0 0 votes
Oceń Post
Subscribe
Powiadom o

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments