We wcześniejszych relacjach obiecałem Wam, że na blogu napiszę troszkę więcej o naszych perypetiach związanych z porodem w Powiatowym Zespole Szpitali w Oleśnicy. Gdybym napisał, że nasza przygoda z rodzeniem rozpoczęła się falstartem to jakbym nie napisał nic. Pierwszą wizytę w szpitalu zaliczyliśmy tak naprawdę w połowie porodu myśląc, że to już czas, a jeśli już miałbym znaleźć winowajcę tej sytuacji to z całym sercem mogę powiedzieć, ze zawiniła nasza bezgraniczna wiara w jakąś… durną aplikację.

Pierwsze nieregularne skurcze, czyli… jedziemy na zakupy!

Pierwsze nieregularne skurcze zaczęły się na 24h przed urodzeniem Zuzy. Gdy to się stało Angelika długo nie myśląc stwierdziła, że w takim razie trzeba pojechać jeszcze do Rossmana po ostatnie rzeczy.
– Jak to do Rossmana, – zapytałem -przecież Ty już masz skurcze?
– No tak, ale przecież trzeba pokupować jeszcze kilka rzeczy no i porządki trzeba zrobić?!

No i weź tu zrozum kobietę :). Pojechaliśmy i tak staliśmy przy tych półkach z zakupami podczas gdy Angelika zaczynała lekko stękać. Skurcze trwały po 10-30 sekund w nieregularnych odstępach co 10-15 minut. To miał być dopiero początek o czym jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy. Im dalej w las tym było coraz gorzej. Częstotliwość się zwiększyła, pojawiały się co 3-5 minut, a czas samych skurczów wydłużył się do 40-50 sekund.

Jedziemy do szpitala, po raz… pierwszy.

O 20:30, czyli po 10 godzinach i 30 minutach od początku naszej przygody z porodem Angelika stanowczym tonem powiedziała, że to już czas, musimy jechać. Zresztą aplikacja KRZYCZAŁA do nas, że mamy się już zbierać i to tak ze trzy razy, bo poród i te sprawy. Mam tyle aplikacji w telefonie, którym bezgranicznie ufam, tym bardziej nie był to czasomierz do gotowania jajek, a coś co miało nam powiedzieć kiedy jechać do szpitala.

Poród, Oleśnica, Szpital, Noworodek, Dziecko, Zuzanna blog majkpiszeW Oleśnicy byliśmy o 21:15, Angelikę od razu przyjęli na badania. Czekałem na nią około 40 minut, zadzwoniłem w tym czasie jeszcze do mojej kuzynki położnej, którą tutaj z miejsca serdecznie pozdrawiam (Paulina jesteś wspaniała!), a której zacząłem tłumaczyć sytuację. Przerwała mi zadając pytanie, czy Angelikę podczas skurczów odcina i zgina się w pół z bólu? Odpowiedziałem, że aż tak to nie po czym otrzymałem krótką informacje, że prawdopodobnie będziemy wracać do domu, bo to jeszcze nie czas i że żaden komputer nie powie kobiecie kiedy ma jechać do szpitala, dlatego nie warto na te wszystkie aplikacje patrzeć. 10 minut później dostałem od Angeliki sms’a, że wracamy.

Po powrocie do domu, a raczej już w drodze powrotnej zaczęły się skurcze właściwe, te mocniejsze, dłuższe i bardziej regularne. Trwały od 22:00 już do samego porodu w dniu kolejnym. Angelika dzielnie wytrzymała całą noc mówiąc sobie, że jeszcze godzinka, że nie ma co jechać drugi raz jak jeszcze może wytrzymać i tak do rana.

Jedziemy do szpitala po raz drugi. Prywatny pokój i muzyka.

Drugi raz do szpitala przyjechaliśmy około 7:00 dnia następnego tj. 05.01.21, a po prawie 5 godzinach nasza Zuzanna była już z nami. Lekarz stwierdził, że przyjechaliśmy w bardzo dobrym momencie, bo Angelika była już praktycznie gotowa do rodzenia. Dostaliśmy prywatny pokój narodzin, wraz z łazienką i prysznicem, który okazał się być naprawdę genialną formą pomocy. Moją uwagę przykuł też głośnik JBL na bluetooth. Nie zastanawiając się długo odpaliłem na Spotify jedną z ulubionych składanek Angeliki. Po narodzinach moja żona powiedziała mi, że ta muzyka jej bardzo pomagała i ją uspokajała. Takich pokojów narodzin są tam cztery, dwa z nich mają prywatną łazienkę, mieliśmy troszkę szczęścia, akurat wolny był jeden.

Wielkie podziękowania na pewno chciałbym skierować do pań położnych, które prowadziły Angelikę od początku do końca przez poród. Rozmawiając z jedną z nich czułem się jakbym rozmawiał z jakąś moją bliską ciocią, którą niezwykle lubię, a nie z kompletnie obcą osobą. Ta pani okazała się być bardzo ciepłą, ale i konkretną osobą, która pomimo 30 lat w zawodzie położnej potrafiła pokazać serce i Angelikę nim otulić :).

Eksplozja endorfin tuż po tym jak nasza córka znalazła się na naszych rękach

Byłem obecny przy porodzie od początku do końca, wspierałem Angelikę, opierała się o mój tors, a ja szeptałem jej do ucha 'jeszcze chwila, jeszcze troszkę’. Masowałem też jej dwa punkty nad lędźwiami, co jak mi mówiła później bardzo jej pomagało przy pojawiających się bólach krzyżowych. Po tych kilku długich godzinach zobaczyłem jak Zuzanna pojawia się na brzuchu Angeliki jeszcze ze zwisającą z brzucha pępowiną, cała umorusana krwią. Napisałbym, że to było niesamowite przeżycie, ale tak mógłbym też określić wizytę w kinie na premierze kolejnej części Gwiezdnych Wojen.

To była po prostu eksplozja miliona różnych iskierek gorąca, każda w innym kolorze, które uderzyły w nas swoim ciepłem, a które wyzwoliły w nas pochowane gdzieś wcześniej całe pokłady endorfin. Uczucie nieporównywalne do kompletnie niczego i nawet odrobinę tutaj nie przesadzam. To po prostu trzeba przeżyć samemu, żeby zrozumieć istotę sprawy. Trzęsę się na samą myśl o tych chwilach.

U dziewczyn wszystko gra, a ja po dwóch dniach odbieram je ze szpitala

Po dwóch godzinach od porodu zostałem wygnany ze szpitala z nadzieją w głowie, że jak wszystko pójdzie dobrze to będę mógł odebrać dziewczyny po dwóch dniach, tj 07.01 w czwartek. Zuza miała maksymalne wyniki, nie dostała żółtaczki i faktycznie w czwartek około godziny 14:00 czekałem na moje skarby przed szpitalem. Muszę przyznać, że to były dwa bardzo długie dni i dwie bardzo długie noce, podczas, których pytałem Angeliki jak się czuje i jak czuje się nasza Zuza.

Nie muszę chyba dopowiadać, że dostałem oczywiście tonę zdjęć jak mała sobie słodko śpi po 'kolacji’ :). Właśnie teraz pisząc te kilka zdań zerkam za siebie i patrzę jak Zuza, cała w różu leży w swoim łóżku i smacznie śpi. Gdybym tak nie zerkał co chwilę to myślę, że już dawno bym ten wpis skończył. Słucham muzyki i klepię w klawiaturę, Zuza śpi.

Noworodek w domu i pierwsza noc

Po przyjeździe do domu Zuza była bardzo grzeczna, spała całą jazdę, a po przekroczeniu progu naszego mieszkania położyliśmy ją na kanapę i okryliśmy kocem. Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, że ta noc będzie dla nas naprawdę ciekawa. Zuzka nie bardzo potrafiła się najeść, nie nauczyła się jeszcze odpowiednio łapać za cyca, a gdy już jej się to udawało to po chwili zasypiała, nic dziwnego, noworodki tak po prostu mają. Ta ilość pokarmu, która jeszcze wystarczyła tuż po porodzie teraz okazała się być lekko niewystarczająca, a przynajmniej tak nam się wydawało, bo gdy daliśmy jej smoczka to od razu się uspokoiła.

Poród, Oleśnica, Szpital, Noworodek, Dziecko, Zuzanna, Pierwsza Noc blog majkpisze

Moja siostra, która ma już dwójkę wspaniałych szkrabów powiedziała mi, żebyśmy się tym smoczkiem nie przejmowali, ilością mleka również. Zuza w końcu się nauczy jeść, a smoczek to nie jest zło konieczne, bo dziecko rodzi się nieodpartą potrzebą ssania, a to, że ciągle mogłoby leżeć 'na cycu’ wcale nie oznacza, że jest super głodne, a po prostu wtedy czuje się komfortowo. Angelika wstawała w nocy 2 razy, ja w między czasie nosiłem ją na rękach, bo wtedy momentalnie się uspokajała czując moją bliskość. Dzisiaj już jesteśmy lekko bardziej świadomi pewnych sytuacji, uczymy się z dnia na dzień. Nawiasem mówiąc rano też udało mi się zrobić trening, od razu zeszło zmęczenie, choć muszę przyznać, że to było takie pozytywne zmęczenie, to z nocy gdy nosiłem Zuzę. Jest tyle nowych rzeczy do nauki i to jest piękne, wszystko przed nami.

Dostaliśmy również od rodziny pięknie personalizowane lalki z firmy MeToo, obie z imieniem Zuzia oraz ręcznie robioną przez mamę Angeliki kartkę okolicznościową z okazji narodzin wnuczki. Wykonana jest w bardzo misterny sposób, nie skłamię jeśli powiem, że to taki podarunkowy majstersztyk, który bardzo doceniamy!

Poród, Oleśnica, Szpital, Noworodek, Dziecko, Zuzanna, Pierwsza Noc blog majkpiszePoród, Oleśnica, Szpital, Noworodek, Dziecko, Zuzanna, Pierwsza Noc blog majkpisze

4.4 10 votes
Oceń Post
Subscribe
Powiadom o

20 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Jan
3 lat temu

Na początku gratulacje z okazji narodzin córeczki! 🙂 Czytając Waszą historie związaną z porodem odrazu przypomina mi się jak moja Żona rodziła 😀 pierwsza podróż do Oleśnicy do szpitala bo jest akcja „odeszly wody” oczywiście to był wieczór. Ogień do szpitala z Wrocławia, Żone odstawiłem pod drzwi szpitala z dwiema walizkami i czekanie 4 godziny pod szpitalem aż w końcu sms „Wracamy do domu”. To wszystko działo się z soboty 29 na niedziele 30 sierpnia. Następnie nadchodzi 1 września wizyta kontrolna na rano u lekarza, ten twierdzi ze jeszcze nic szczególnego się nie dzieje. Termin mielismy na 26 sierpnia. Po… Czytaj więcej »

Mokka
3 lat temu

Dzień porodu to przeżycie, które towarzyszyć będzie już zawsze! Ciekawie jest poczytać jak odbierany jest ten moment z perspektywy taty. Gratujuję córeczki!

ewa
3 lat temu

tak z czystej ciekawości 🙂 co jeszcze dokupowaliście w rossmanie prze porodem ? Nie baliście sie ze nie zdazycie do szpitala ?

Kasia
3 lat temu

Czy Angelika miala możliwość znieczulenia w Olesnicy?

Monika
3 lat temu

Jak radzicie sobie z Zuzą < Jak pierwsza kąpiel, ubieranie jej itp.?

Aleksandra
3 lat temu

Gratulacje świeżo upieczonym rodzicom 🙂 Dlaczego wybraliście szpital w oleśnicy a nie we Wrocławiu? Wiedzieliście jak bedzie przebiegac poród czy była to dla was niewiadoma? Jakie masz rady dla tatusiów ?

Joanna
3 lat temu

Gratuluję córeczki. Przyznaję, że Wasz szpital to piękne miejsce na narodziny. 🙂

Kufer Kulturalny
3 lat temu

Gratulacje i wszystkiego dobrego. Zuzanna to bardzo ładne imię 🙂

Jacko
3 lat temu
Reply to  Michał

Również bardzo popularne co 2ga dziewczynka to Zuza niestety

Szlak Za Szlakiem
3 lat temu

Moja gratulację dla rodziców, tym bardziej, że również mam na imię Zuzanna 🙂 Czytając się aż spociłam, tak mocno wciągnęłam się w całą akcję. Niech Zuza rośnie zdrowo !!!