Uwielbiam dźwięk i zapach lata i mocno za nimi tęsknie

Jest lipiec, wychodzę na dwór, słońce powoli zachodzi jest 21:00, słyszę harmonijne cykanie i brzęczenie, tu pod Wrocławiem w Smolcu o to wcale nie trudno. Wszędzie cykady i koniki polne, które jeszcze się nie zorientowały, że ich wioska przeradza się w coraz większe miasteczko i to w zastraszającym tempie. Przechodzę poza zabudowania, w stronę przystanku PKP na mokronosie, dźwięk owadów jest coraz głośniejszy, a ja napawam się zapachem lata, tym unikalnym, spotykanym co roku w tym samym okresie.

Smolec, mała wielka wieś

Mieszkamy w Smolcu od grudnia 2019r, muszę przyznać, że przez te prawie 1,5 roku działo się naprawdę wiele. Udało nam się wykończyć mieszkanie, dokupić kilka mebli, zaczęliśmy też poznawać miejscowość, w której postanowiliśmy zamieszkać. Bardzo lubimy zwiedzać i poznawać nowe miejsca, a ku naszemu zadowoleniu sama miejscowość jak i okolice okazały się kryć wiele takich wspaniałych miejsc, które tylko ugruntowały nasze przekonanie, że decyzja o zamieszkaniu właśnie tutaj była strzałem w dziesiątkę.

Piękny lasek na zachodzie oraz kameralny staw

Jeszcze wiosną tamtego roku wybraliśmy się do pięknego lasku położonego na zachodzie wioski. Ten lasek ma swój urok, świetnie się po nim spaceruje jak i jeździ na rowerze. Do mojej rowerowej relacji zapraszam TUTAJ. To był tak naprawdę dopiero początek naszej przygody z okolicą. Wraz z nadejściem lata odkryliśmy schowany gdzieś na uboczu, kameralny staw, miejsce, widocznie mało znany, bo przejeżdżając obok zauważyliśmy tylko kilka osób, w tym jednego wędkarza. Postanowiliśmy się tam przy najbliższej okazji poopalać i wypocząć.

Świetne miejsce, które aż się prosi o lepszą infrastrukturę i przekształcenie ze zbiornika rybnego w kąpielisko. Wyrównanie terenu czy też wysypanie piasku zrobiłoby tam ogromną robotę. Nic dziwnego, że tak wiele osób chcąc wypocząc nad wodą wybiera się nad pobliski zalew mietkowski czy też do mojego rodzinnego jelcza nad staw. Tutaj mogłoby być podobnie, gdyby ktoś pomyślał o infrastrukturze. Nie zmienia to faktu, że ta kameralność ma swoje uroki, dźwięk ptaków, pluskających ryb i kilka osób zamiast tłumów nadaje temu miejscu bardzo osobisty wydźwięk. Siedzę, zamykam oczy, wdycham zapach wody, uspokajam się. Przyjeźdżaliśmy tam przez całe ostatnie lato, było warto. W tym roku pewnie zrobimy tak samo.

Park Krajobrazowy Doliny Bystrzycy oraz świetne miejsce wypadowe na dalsze podróże

Wraz z nadejściem lata nie mogłem też po prostu nie wsiąść na rower i nie przejechać się po okolicznych miejscowościach położonych tuż nad parkiem krajobrazowym doliny bystrzycy. Przejechałem kilkanaście kilometrów, przez Skałkę, Małkowicę, Sadków oraz Pietrzykowice robiąc koło by wrócić by dojechać spowrotem do Smolca. Zieleń, lasy, asfaltowe drogi, a w tle dolina bystrzycy. Myślę, że jest to jedno z ciekawszych obszarów geograficznych w okolicy, idealne do zwiedzania, a my zwiedzać uwielbiamy :). Wraz z nadejściem cieplejszych dni odkurzę rower i znowu przejadę się w te miejsca, niech tylko zrobi się troszkę cieplej.

Niewiadomo co przyniesie ten rok i nadchodzące lato, kolejne obostrzenia, zakazy, zamykanie granic. Na pewno odpuścimy sobie wyjazd zagranicę, a swoje podróżnicze zapędy ograniczymy do zwiedzania naszego pięknego kraju, okolic jak i dalszych miejscowości. Na szczęście Smolec jest takim idealnym miejscem wypadowym, z którego jadąc w praktycznie każdym kierunku możemy coś fajnego zobaczyć. Niezaleźnie czy są to pobliskie Sudety (1,5h jazdy do Jeleniej Góry to naprawdę niewiele), czy może właśnie zalew Mietkowski czy też pobliska dolina bystrzycy. Stąd blisko na naszą ulubioną Ślężę (relacja z naszego ostatniego wypadu na ten słynny masyw TUTAJ), na którą w tym roku też na pewno sie wybierzemy, tym razem z naszą małą córeczką Zuzią :).

Szkoda tylko, że wieś nie nadąża za rozbudowującą się infrastrukturą, przydałyby się drogi rowerowe oraz chodniki. Szczególnie w stronę starego Smolca, ale wierzę, że one kiedyś powstaną, a spacery staną się troszkę bezpieczniejsze.