Author

Michał

Browsing

Netflix zaczyna dominować na rynku VOD, zaskarbia sobie rzeszę widzów wypuszczając kolejne mniej lub bardziej kasowe produkcje. Jedną z nich jest Nawiedzony Dom na Wzgórzu, mogący śmiało pretendować do wizytówki internetowego serwisu. To serial, który mogę z całego serca polecić, jednakże chciałbym również w tym miejscu każdego z osobna przestrzec. Wciąga strasznie i jak mocno by się nie starać, nie pozwala wyłączyć TV, a wręcz krzyczy żeby obejrzeć kolejny odcinek, jeden po drugim. Wtedy orientujesz się, że w jeden, ewentualnie dwa wieczory obejrzałeś cały sezon…

Skoro mamy już marzec to wielu z Was pewnie zastanawia się nad tegorocznymi wakacjami. Co robić, gdzie jechać, czy lepiej nad nasze morze pooddychać jodem czy tym razem za granicę? Jak wiadomo Polak nie Niemiec i dwa razy w roku na wakacje nie jeździ, więc wybór miejsca jest dość istotny. W końcu każdy chce odseparować się od szarej codzienności i naładować baterie! U nas w tamtym roku padło na samo serce Włoch, a więc piękny Rzym. Tym razem całodniowe zwiedzanie zastąpimy byczeniem się nad jednymi z najpiękniejszych plaż Grecji. Nie, nie mówię tutaj o Zakynthos, które jest równie piękne co oblegane przez turystyów. Mówię o Korfu, najbardziej zielonej wyspie Hellady, a przynajmniej tak twierdzi internet 🙂

Dzieciaki z mojego pokolenia, a więc pokolenia Y, mocnym krokiem wkraczają na rynek pracy. Jako osoby wychowane w odmiennych wartościach, a przy tym innej mentalności niż pokolenie X niosą ze sobą zupełnie inne cechy. Cechy przyswojone im przez ich rodziców, dla których ważne było to, aby ich dzieciak zdał maturę, poszedł na studia i uczył się języków tak, żeby już na starcie było mu łatwiej niż im. To właśnie z jasno ustalonego grafiku i ukierunkowania na cel wynikają rozszczenia Pokolenia Y wobec obecnego, bądź przyszłego pracodawcy, a ci z millenialsami zbyt łatwo niestety, ale nie mają :)…

W ostatni weekend pogoda dopisywała, ludzie zaczęli wychodzić na dwór, odkurzać i oliwić swoje rolki i rowery. Nic dziwnego, w końcu słońce i kilkanaście stopni ciepła to w lutym rzadkość. My również doszliśmy do wniosku, że warto ruszyć cztery litery, wybrać się w jakieś fajne miejsce, coś zobaczyć i trochę pospacerować. Jestem osobą, która często podejmuje dość spontaniczne decyzje, niestety przez to czasem kupuję jakąś pierdołę, która mi się do niczego nie przyda. Na szczęście z podróżami jest całkiem inaczej, a przynajmniej z tymi na dość bliską odległość 🙂