Jeszcze w połowie 17′ ważyłem jakieś 65kg i to przy, uwaga, około 1,85 cm wzrostu. Mało tego, jadłem tyle co dziecko i wcale nie zapowiadało się na to, żeby jakimś cudownym sposobem miał przytyć i zacząć wyglądać jak człowiek. Nigdy też za bardzo nie akceptowałem swojego wyglądu, a lepszy wiatr to mógł mnie zabrać ze sobą ku przygodzie. Znajomi uspokajali, że przecież po ślubie to już mnie żonka utuczy, żebym się nie martwił, że jakoś tak samo przyjdzie. Takiego wała, samo się nie robi nic, a po dwu i pół roku treningów doskonale to pojąłem. Poniżej kilka słów o transformacji mojej sylwetki.
Macie tak, że zaczynacie Nowy Rok z postanowieniami noworocznymi typu regularne ćwiczenia na siłowni oraz dieta, po czym okazuje się, że po miesiącu ciężkich wyrzeczeń przestajecie się pilnować i Wam się odechciewa? Gdzie popełniłeś błąd? Co jest z Tobą nie tak? Tak naprawdę to nic, problem tkwi w samym postanowieniu, które zwykle jest nierealne. Większość z nas rusza z grubej rury, 3-4 wizyty w tygodniu na siłce, po 1,5 h plus codzienna dieta, zero cukrów, zero alkoholu i takie tam. Już na samą myśl o tym mi się wszystkiego odechciewa, a co dopiero się tego trzymać. Jak sprawić, żeby się jednak chciało? To bardzo proste, należy zmienić podejście i dać sobie trochę luzu
Chodzenie na siłownię to nie tylko budowanie masy mięśniowej, ale również zmiana własnych przyzwyczajeń i zachowań. To skupienie się na osiągnięciu celu, który przychodzi o wiele trudniej, gdy otacza cię cała masa rozpraszaczy…